Środowisko bliskie sercu

O Powiatowej Szkoły Muzycznej rozmawiamy z dyrektor Lilianą Kuczą.

Jaka jest pani wizja rozwoju szkoły?

Przede wszystkim szkoła odpowie na potrzeby społeczeństwa, czyli w sposób profesjonalny będzie kształciła muzycznie dzieci od 6 do 16 roku życia, współpracując z lokalnymi organizacjami i stowarzyszeniami na rzecz rozwoju kultury. Będziemy uczyć przede wszystkim twórców i animatorów naszej lokalnej kultury.
Moim zamiarem jest wyszukanie takiego elementu w dziejach Wrześni, wokół którego mogłaby się rozwijać działalność muzyczna – mógłby to być zespół muzyki dawnej, taneczno-muzyczny czy muzyki ludowej. W zależności od potrzeb. Nasza szkoła ma też współpracować z lokalnymi orkiestrami, wychodząc naprzeciw ich potrzebom i kształcąc dla nich kadry, żeby zasilić zespoły wykwalifikowanymi instrumentalistami, czytającymi nuty i posiadającymi wysoko rozwinięte predyspozycje.

 

Jak wygląda w ogóle kształcenie muzyczne w szkołach? Czy to jest dziedzina, która kuleje w Polsce?

Może nie kuleje, ale jest traktowana marginalnie. Nie ma po prostu czasu i miejsca na to, żeby dzieci rozwijały swoje zdolności artystyczne. Do tego w tej chwili niektóre szkoły, zwłaszcza wiejskie, mają problem z zatrudnianiem pedagogów do przedmiotów artystycznych. Liczba godzin jest bardzo mała, nie ma kółek, bo często nie starcza pieniędzy.

 

Wiem, że pani plany wobec szkoły są szerokie – ognisko muzyczne, zawiązanie chóru szkolnego…

Chór szkolny jest elementem kształcenia. To przedmiot, w którym muszą obowiązkowo uczestniczyć dzieci, zamiennie z orkiestrą.

Rzeczywiście misja szkoły jest dalekosiężna, ale w tej chwili skupiamy się na tym, żeby zorganizować ją od podstaw. Właściwie w najnowszej historii mieliśmy do czynienia z zamykaniem szkół, a nie otwieraniem. Więc jest to dosyć poważne zadanie w tej chwili i tej organizacyjnej pracy jest bardzo dużo do wykonania.

 

Do organizacyjnych zadań na pewno należy dobranie nauczycieli. Jakie są ich kwalifikacje?

Nauczyciele byli dobrani już dużo wcześniej. O wymaganiach kwalifikacyjnych mówi zarządzenie ministra kultury i dziedzictwa narodowego i spełniający je nauczyciele zostali zaproszeni do współpracy już właściwie dwa lata temu. Ten skład się wprawdzie trochę wymienił, ale wszyscy odpowiadają przepisom ministerialnym.
Wśród nauczycieli są osoby bardziej doświadczone, mamy trzech absolwentów akademii muzycznych, mających bardzo dobrą opinię jako studenci, a później jako muzycy i wirtuozi.

 

Podczas rekrutacji największym zainteresowaniem cieszyła się specjalizacja w zakresie gitary i fortepianu. Z czego to wynika?

Na pewno z pewnej tradycji, która jest we Wrześni. Nie ma specjalnie tradycji gry na instrumentach smyczkowych. Przez 13 lat prowadziłam tutaj swoją działalność oświatową i zawsze nabór do klas instrumentów smyczkowych był bardzo słaby. Skrzypce kojarzą się przeciętnemu odbiorcy z instrumentem trudnym, wymagającym, może nawet niemiłym dla ucha. W początkowej fazie nauki dziecka tak na pewno jest. Muszę jednak powiedzieć, że zaproszenie do klasy skrzypiec traktowane jest jako wyróżnienie. Pianiści i skrzypkowie w badaniu przydatności do kształcenia muzycznego muszą spełniać najwyższe oczekiwania. Sprawdziło się to na testach – wielu uczniów zostało przyjętych do tych klas z maksymalną ilością punktów. To dobrze rokuje. Ważne są jeszcze oczywiście organizacja, wytrwałość, pracowitość. Na pewno też dużo zależy od nauczyciela, który często staje się dla dziecka przewodnikiem, mentorem, potrafiącym zachęcić do nieraz trudnej pracy i wyrzeczeń.

 

Oprócz skrzypiec w rekrutacji pojawiły się takie instrumenty jak akordeon czy klarnet, które również nie wydają się bardzo popularne. Skąd taki dobór?

Instrumenty dęte – klarnet i flet poprzeczny wprowadzamy w pierwszym roku pod kątem zapotrzebowań orkiestry. Zasób instrumentów dętych będzie się rozszerzał kosztem fortepianui gitary. W przyszłym roku na pewno nie przyjmiemy już tyle dzieci na te instrumenty, a będziemy promować takie jak na przykład trąbka, o którą pytano już w tym roku. Akordeon jest pięknym instrumentem, ale w ostatnich dziesiątkach lat wypartym przez keyboard, instrument bardzo popularny i domowy. Jakoś mało kto znajduje w akordeonie piękno instrumentu koncertującego. Akordeon jest w swoim brzmieniu i możliwościach porównywany do klasycznych organów i ma bardzo szerokie możliwości. Zresztą mamy wspaniałych mistrzów akordeonu w Polsce, na przykład Marcina Wyrostka, który jest zarówno akordeonistą klasycznym, jak i grającym jazz i inne współczesne gatunki muzyczne. Myślę, że jest to kwestia czasu, że uda się zachęcić młodych ludzi do tego instrumentu. W tym roku rzeczywiście akordeon nie cieszył się dużą popularnością wśród kandydatów, ale cały czas mamy nadzieję, że rozwiniemy tę klasę, tym bardziej, że nauczyciel, który będzie w niej pracował, był wybitnym uczniem szkoły muzycznej w Słupcy, a jako student Akademii Muzycznej w Poznaniu laureatem wielu konkursów, i na pewno bardzo dobrze poprowadzi młodych muzyków.

 

Wspomniała pani, że dużo kandydatów do szkoły osiągnęło maksymalną ilość punktów. Skąd taki wysoki poziom? Czy to były
w większości dzieci, które pobierały już naukę w niepublicznych placówkach?

Absolutnie nie i to było zaskoczenie. W większości były to dzieci, które nie miały żadnego przygotowania. Naszym zadaniem nie było ocenianie umiejętności gry na instrumencie, tylko predyspozycji muzycznych, takich jak słuch muzyczny: wysokościowy, harmoniczny, pamięć muzyczna, dokładność rytmiczna przy powtarzaniu schematów i intonacja. Zaśpiewanie piosenki dużo mówiło o tym, czy dziecko ma predyspozycje i potrafi je uzewnętrznić. Niektóre dzieci niestety zjadła trema, ale to się zdarza w zawodach artystycznych.

 

Szkoła będzie mieściła się jednak na ulicy Wojska Polskiego we Wrześni, a nie w budynku Zespołu Szkół Specjalnych na Leśnej. Jakie są zalety nowej lokalizacji?

Szczerze mówiąc cieszę się z tej zmiany, bo nowa lokalizacja jest o wiele bardziej przyjazna dzieciom, zwłaszcza jeżeli chodzi o dojazdy. Mamy też więcej pomieszczeń, które są odnowione i przeznaczone tylko i wyłącznie do naszego użytkowania, co daje komfort gospodarzenia.

 

Jak będą wyglądały zajęcia?

W pierwszym roku w działach dziecięcym i młodzieżowym zajęcia będą odbywały się średnio trzy razy w tygodniu. Dwa razy obowiązkowo jest instrument główny dla każdej grupy wiekowej i raz lub dwa razy w tygodniu – przedmioty teoretyczne. One będą się zmieniały w cyklu kształcenia, bo inne przedmioty teoretyczne są dla dzieci w klasach I-III, inne w IV-VI. Pod koniec cyklu kształcenia dojdą jeszcze zajęcia w zespołach. Do tego uczeń będzie musiał poświęcić trochę czasu na ćwiczenie, ale będziemy też organizować warsztaty, jak się efektywnie uczyć i godzić wszystkie swoje obowiązki.
Trzeba wziąć pod uwagę to, że taka szkoła organizuje wiele imprez, w których dzieci są głównymi wykonawcami. Planuję w tym roku koncerty przedpołudniowe w przedszkolach i szkołach, co będzie stanowić naszą promocję i da przedsmak drzwi otwartych oraz możliwość zapoznania sięz instrumentami. To ważne, żeby dziecko na żywo mogło zobaczyć, jak wygląda instrument i jak gra na nim troszeczkę starszy kolega czy koleżanka.
W pierwszym roku na pewno nie będzie jeszcze tak wysokiego poziomu, ale na pewno chcę zorganizować nasz wewnętrzny konkurs szkolny. Chciałabym też wiosną reaktywować koncert
Szkoła muzyczna naszemu miastu. Na pewno będzie też koncert związany ze Świętami Bożego Narodzenia czy karnawałem.

 

Czy tak duże zainteresowanie kształceniem artystycznym w Powiatowej Szkole Muzycznej wynika z tego, że nauka jest bezpłatna czy bardziej z chęci wykorzystania potencjału dzieci?

Myślę, że i z jednego, i z drugiego. Znałam sytuację niektórych dzieci i wiem, że nie mogły sobie pozwolić na to, żeby opłacać lekcję. To jest jednoz zadań szkoły, żeby wyrównywać szanse dzieci i dać wszystkim możliwość kształcenia.
Od wielu już lat spotykałam się ze zdaniem rodziców, że szkoła muzyczna przydałaby się, bo to jest słuszna droga kształcenia dziecka, która także wychowuje też w swoim specyficznym środowisku, wolnym od używek i pokus współczesnego świata. Dzieci są bardziej nastawione na poszukiwanie swojego sukcesu. Sama chodziłam do takiej szkoły muzycznej i w porównaniu do szkoły ogólnokształcącej, widzę różnicę na korzyść. To jest inne środowisko, ale bliskie sercu. Często dzieci mówiły mi, że w szkole muzycznej rozmawiają językiem, którego nie rozumieją rówieśnicy szkoły ogólnokształcącej. Chwalą się, kogo słuchali, jakie mieli ćwiczenia do wykonania. Innym rówieśnikom jest to obce.

Rozmawiała Klara Skrzypczyk

« wstecz

Newsletter