Mam tarczycę

To tytułowe zdanie „mam tarczycę” jest często powtarzane przez pacjentów. Co ono oznacza i czy warto o tarczycy wiedzieć nieco więcej? Postaram się usystematyzować kilka powszechnie znanych faktów i być może obalić kilka krążących mitów.

W języku pacjentów „mam tarczycę” oznacza chorobę tarczycy. Tarczycę mamy wszyscy od urodzenia. Jest to gruczoł wydzielania wewnętrznego usytuowany w dolnej części szyi. Składa się z dwóch płatów połączonych cieśnią. Normalnie jest niewidoczny i w zasadzie niewyczuwalny. Jest to gruczoł ważny, gdyż hormony wydzielane przez tarczycę mają wpływ na liczne procesy metaboliczne w ludzkim organizmie. Schorzenia gruczołu należą do dość częstych, a objawy mogą być niespecyficzne i mylące. 
Tarczyca jest siedliskiem stosunkowo licznych procesów chorobowych, które mogą wpływać zarówno na jej funkcję, jak i wielkość. Powiększona tarczyca nazywana jest wolem. Takie wole może niekiedy przybierać bardzo duże rozmiary. Zdarza się, że tarczyca rozrasta się w kierunku klatki piersiowej i powoduje ucisk na drogi oddechowe, duże naczynia i nerwy. Pacjenci mówią, że tarczyca ich dusi. W sensie dosłownym zaburzenia oddychania spowodowane uciskiem tchawicy na szczęście są rzadkie. 
Rozmiary tarczycy nie mają przełożenia na jej funkcję. W praktyce klinicznej zdarza się, że występuje nadczynność bez powiększenia gruczołu, powiększenie gruczołu może przebiegać także z niedoczynnością. Wszystkie inne kombinacje są także możliwe, a schorzenia dotykające tarczycę mają przebieg dynamiczny i nawet bez leczenia czynność hormonalna tarczycy ulega zmianom. Trudne. Bardzo trudne.
Zagadnienie jest jeszcze bardziej skomplikowane, gdy dołoży się do tego nowotwory tarczycy. Ich rodzajów jest kilka, różnią się diametralnie przebiegiem i możliwościami leczenia.
W diagnostyce chorób tarczycy wykorzystuje się oznaczanie kilku hormonów, kilku przeciwciał. Oprócz badań krwi wykonuje się badania obrazowe – USG, niekiedy rtg, tomografię komputerową oraz scyntygrafię. Często przy zmianach przeprowadza się biopsje w celu pobrania materiału do badań mikroskopowych, a niekiedy tarczycę trzeba wyciąć chirurgicznie.
Zrozumienie całości problematyki wymaga olbrzymiej wiedzy. Co zatem powinni robić pacjenci? Bez wsparcia służb fachowych typu Uniwersytet Medyczny moim zdaniem samodzielne leczenie jest raczej niemożliwe. „Dr Google” to za mało. Muszą państwo zaufać swoim lekarzom i zgłaszać niepokojące objawy. Lekarz pierwszego kontaktu ma w swoim zasobie test diagnostyczny, który daje pewien pogląd na funkcję tarczycy. Jest to oznaczenie z krwi stężenia hormonu tyreotropowego – w skrócie TSH. Nie jest to wprawdzie hormon produkowany i wydzielany przez tarczycę, ale przez przysadkę mózgową, tym niemniej jego poziom we krwi przy dołączeniu objawów klinicznych wystarcza do wstępnej diagnostyki.
Co powinno zaniepokoić pacjentów i zachęcić do wizyty w poradni lekarza rodzinnego? Po pierwsze wszelkiego rodzaju powiększenia i zgrubienia w obrębie szyi. Trudności w oddychaniu, szczególnie ze świszczącym oddechem. Inne – mniej oczywiste – objawy, które mogą mieć znaczenie i związek z chorą tarczycą to nadmierne poty, nerwowość, trudności ze snem, wytrzeszcz gałek ocznych, biegunki, chudnięcie pomimo dobrego apetytu, kołatanie serca. 

lek. Sebastian Nowicki
wiceprezes Szpitala Powiatowego we Wrześni

« wstecz

Newsletter