Przełamując bariery

Sportowiec i społecznik Mirosław Chudy od pewnego czasu bierze udział w spotkaniach motywacyjnych w przedszkolach i szkołach w całej Polsce. Wszędzie, gdzie się pojawia, zostawia dobrą energię i przesłanie, że niepełnosprawność i ograniczenia mamy głównie w głowach i to od nas zależy, jak potoczy się nasze życie. 

W młodości Mirosław Chudy – wówczas utalentowany sportowiec (trenował sporty obronne), aktywny towarzysko, mający w kieszeni indeks na AWF – jadąc rowerem uległ poważnemu wypadkowi, w wyniku którego złamał kręgosłup i doznał silnego paraliżu. Ma niesprawne nogi oraz częściowo ręce. Mimo to jest bardziej aktywny niż niejeden pełnosprawny. Jak przyznaje, początkowo myślał, że po wypadku uda mu się wrócić do formy. Gdy okazało się, że nie, zaczął szukać alternatywy i trenować szermierkę na wózku. Był członkiem kadry narodowej szermierzy na wózkach w latach 2003-2010. Jako szermierz zwiedził wiele zakątków świata. Ma na swoim koncie liczne sukcesy i medale, a jako największe osiągnięcie wskazuje brązowe medale we florecie i w szpadzie 
w Pucharze Świata w Atlancie. 
Dzięki szermierce znalazł też pracę. W 2003 roku, aby sfinansować wyjazd na zawody do USA, zaczął szukać sponsorów. Udał się m.in. do firmy Krispol. Prezes Karol Krysiński dołożył mu wtedy całą brakującą kwotę, a kilka dni później zadzwonił z propozycją pracy, oferując dni i godziny zatrudnienia dostosowane do treningów. Z Krispolem Mirek związany jest już 15 lat, pracuje obecnie jako spec. ds. jakości i reklamacji.
Jego działalność społeczna z dziećmi zaczęła się od udziału w akcji Cała Polska Czyta Dzieciom, w ramach której zaczął odwiedzać przedszkola i czytać dzieciom bajki. Z czasem rozbudował te spotkania – czytane przez niego historie mają wymiar edukacyjny i są wprowadzeniem do pogadanek o tolerancji, integracji, sytuacji osób niepełnosprawnych, a także pasji i spełniania marzeń. Mirek opowiada o swoim życiu i radzeniu sobie w trudnych sytuacjach, uczy, jak powinno się rozmawiać i postępować z niepełnosprawnymi, przybliża codzienność tych osób. W zależności od grup wiekowych (spotkania zaczęły odbywać się też w szkołach) stara się przedstawiać inne tematy i przykłady oraz mówić przystępnym językiem. W młodszych grupach wprowadza elementy zabawy – np. próbując pokazać dzieciom, jak to jest żyć z niesprawnymi palcami, proponuje im zjedzenie posiłku bez ich użycia. Mirek jest osobowością, która bardzo szybko wchodzi w kontakt z drugim człowiekiem, w nieskrępowaną rozmowę, dlatego każde z jego spotkań odznacza się świetną interakcją zarówno z dzieciakami, jak i wychowawcami. 
Spotkanie naszych przedszkolaków z panem Mirkiem Chudym na długo pozostanie w pamięci nas wszystkich. Nasz gość skradł już zaufanie dzieci czytając im piękną bajkę o poszukiwaniu talentów. To spotkanie pozwoliło nam poznać osobę niepełnosprawną jako pełnowartościowego człowieka, który może wnieść w nasze życie wiele różnorodnych wartości. Przełamać stereotyp osoby niepełnosprawnej widzianej tylko jako potrzebującej pomocy i opieki. Kształtować postawę akceptacji wobec osób z niepełnosprawnością, budować przyjazny klimat integracji osób niepełnosprawnych z pełnosprawnymi już od najmłodszych lat, a także kształtować postawy empatii wobec tych osób. Dalsze rozmowy z panem Mirkiem przekonały nas, że mimo pewnych ograniczeń można rozwijać swoje talenty, realizować życiowe pasje, a także osiągać sukcesy – opowiada Katarzyna Kucharska, wicedyrektor Przedszkola Niepublicznego „Mis Uszatek” we Wrześni, w którym spotkanie odbywało się 3 lipca. 
Na spotkania Mirek przywozi swój sprzęt do szermierki, opowiada dzieciom o karierze sportowej. Dzieci mają też możliwość przymierzenia stroju, potrzymania floretu czy szpady. Początkowo Mirek prowadził jedno lub dwa spotkania na 2 miesiące. Obecnie takie wydarzenia odbywają się przynajmniej raz w tygodniu, zazwyczaj w godzinach przedpołudniowych. Mirek, aby móc je prowadzić, bierze urlop w pracy. – Przyjaciele dziwią się, że nie szkoda mi urlopu na takie działania. Ale to daje mi dużą satysfakcję. Ja po prostu to lubię – przyznaje i dopowiada: – Lubię pracę z dziećmi i młodzieżą, myślę, że jest to dobry sposób motywacji i pokazywania im, że mimo różnych przeciwności losu można, że tak naprawdę ograniczenia są tylko w naszych głowach. Reszta to tylko kwestia pracy i zaangażowania. 
Przy okazji tych spotkań Mirek bacznie przygląda się infrastrukturze danego miejsca i jeśli szkoła bądź przedszkole nie ma np. podjazdu dla wózków, stara się porozmawiać, podpowiedzieć, a i zainterweniować w odpowiednich instytucjach. Od trzech kadencji jest też radnym Rady Miejskiej we Wrześni, gdzie stara się przede wszystkim zwracać uwagę na kwestie dotyczące niepełnosprawnych i likwidację barier. To, że mieszkańcy głosują na niego od kilkunastu lat, świadczy, że Mirosław Chudy posiada duże zaufanie społeczne i wzbudza sympatię otoczenia. Za swój największy sukces jako radnego uważa powstanie windy w Urzędzie Miasta i Gminy we Wrześni, która uczyniła urząd – każdy jego poziom – dostępnym dla niepełnosprawnych nie tylko jako petentów, ale i też stwarza możliwości ubiegania się o pracę osobom niepełnosprawnym w ratuszu. 
Poza tym Mirka można spotkać na licznych imprezach sportowych i charytatywnych, gdzie pomaga jako wolontariusz – czuwając nad ich przebiegiem czy sprzedając losy. Mimo pracy na rzecz innych nie zapomina też o sobie. Stara się, pomimo niepełnosprawności, spełniać marzenia i przekraczać bariery, i robi rzeczy, na które niejedna pełnosprawna osoba nie miałaby odwagi. – Na wózku można robić różne szalone rzeczy, OGRANICZENIA SĄ TYLKO W NASZYCH GŁOWACH – mówi i dodaje: – To w ramach spełniania marzeń. Ma na swoim koncie już skoki ze spadochronem, pilotowanie samolotu, nurkowanie, jazdę quadem przez pustynię, lot na motolotni, a kolejne marzenie spełnia w sierpniu – to lot szybowcem. 
W planach są też dalsze spotkania motywacyjne – ostatnio Mirek został zaproszony do Warszawy i Łodzi, a także do zakładu karnego na Pomorzu, w którym ma opowiadać o tym, że upadek – nie tylko uszczerbek na zdrowiu – nie musi być końcem, lecz może być początkiem.
Po jednym ze spotkań w gimnazjum w Pniewach podeszła do mnie grupka około dziesięciorga gimnazjalistów – wspomina Mirek – i dyskutowaliśmy jeszcze z dwadzieścia minut na różne tematy, po czym na koniec jedna z uczennic, Wiktoria, powiedziała: „Panie Mirku, tak naprawdę to niepełnosprawność siedzi tylko w naszych głowach. Zarówno nas, ludzi sprawnych, jak i niepełnosprawnych”. Teraz już wiadomo, dlaczego warto robić takie spotkania.

Agnieszka Przysiuda-Zielkowska
 

« wstecz

Newsletter