Jadąc do podwrzesińskiego Opatówka nastawiałem się na ciężką  próbę. Pomocne źródła internetowe i nieoceniona wieść gminna tym razem dały mi niewielką  porcję informacji. I tylko intrygował  mnie kościół, datowany na wiek XVIII, o cechach architektonicznych wskazujących na czasy o dwieście lat wcześniejsze. Ale gdy rozgrzewałem na plebanii zgrabiałe z zimna ręce, słuchając tamtejszego proboszcza wiedziałem, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, i będę miał o czym opowiadać moim czytelnikom.

Najstarsza wieś  regionu
Dokumenty z pierwszymi wzmiankami o Opatówku datują się na wiek XI, kiedy to władający nim  Awdańcowie przekazali je klasztorowi w Lubiniu. Wydarzenie to miało miejsce w roku 1070, a więc w czasach, gdy o niewielu miejscowościach pisano. Trudno powiedzieć, czy fakt, że dokumenty się zachowały to przypadek, czy może świadectwo rangi miejscowości, którą jakiś członek możnego i wpływowego rodu wczesnopolskiego uznał za godny podarek dla belgijskich benedyktynów z Leodium, zawezwanych na piastowskie ziemie, by umacniać wciąż jeszcze nową wiarę. O dalszych dziejach wsi wiemy niewiele. W roku 1257 dzięki zamianie przez kapitułę gnieźnieńską Wyszakowa spod Zaniemyśla na Opatówko, stało się ono dziedziczną własnością kleryka Absalona, syna Bernarda z Polwicy. W 1364 r. wieś weszła w skład diecezji poznańskiej. Także w XIV stuleciu pojawiają się pierwsze wzmianki o drewnianym kościele.

  • kościół

Dzisiejsza świątynia powstała jednak znacznie później, bo dopiero w 1752 r. , kiedy to Leon Morawski, archidiakon gnieźnieński ufundował drewniany kościół pw. św. Katarzyny. Od średniowiecza aż do wieku XIX w o Opatówku historia milczy. Wieś przechodziła z rąk do rąk, ale żaden z właścicieli nie zapisał się na tyle mocno w naszych dziejach, by ta niewielka miejscowość pojawiła sie na kartach kronik. Dopiero rok 1882 staje się interesujący, bowiem wtedy właśnie Józef Wolski sprzedał wieś wraz z cegielnią i kopalnią torfu Niemcom, kładąc na czas jakiś kres polskiemu panowaniu w tej starożytnej osadzie.

Kościół bez historii
Czy poddani Awdańców modlili się w miejscowej świątyni, czy może pielgrzymowali do innych miejsc, albo oddawali cześć Chrystusowi pod gołym niebem, nie wiemy. Na ślady pierwszego kościoła natykamy się dopiero trzy stulecia później. Drewniana konstrukcja nie zachowała się do naszych czasów. Wiemy tylko, że dzisiejszy budynek powstał na jej fundamentach. Ława z kamieni polnych niepołączonych zaprawą zastąpiona została betonowymi wylewami dopiero podczas generalnego remontu na początku naszego stulecia. Częć dawnych fundamentów wykorzystano do rewitalizacji świątyni i jest to w tej chwili jeden z dwóch elementów łączących współczesność kościoła z historią. Drugim jest rzeźba Chrystusa na belce tęczowej, pochodząca jeszcze z poprzedniej budowli, a datowana na wiek XVI. To stulecie przywołuje także bryła kościoła. Ma ona bowiem charakterystyczne dla ówczesnego drewnianego budownictwa sakralnego niewielkie, prostokątne okna zakończone płaskim łukiem. Od wieku XVII budowano już inaczej – aby wpuścić do wnętrza światło, lepiej wyeksponować piękno polichromii, montowano dwa razy więcej okien i były one znacząco większe. Zapewne fundator kościoła nakazał budowniczym wzorować się na starym budynku, którego założenia architektoniczne nawiązywały do romańskiego budownictwa kamiennego.

Kościół z przyszłością
Czas jest nieubłagany. Przez stulecia nieremontowna budowla popadła w ruinę i u schyłku ostatniego stulecia groziła kościołowi katastrofa. Na szczęście ponad dziesięcioletnie starania mieszkańców i ówczesnego proboszcza, ks. Ireneusza Szypury, przyniosły owoce. W latach 2001-2003 przywrócono kościołowi kwitnący stan, a jak mówi obecny duszpasterz, ks. Andrzej Bohdanowicz, lata pracy przy renowacji kościoła i terenów przyległych skonsolidowały parafian. Dziś jest to społeczność prężna, przedsiębiorcza, która nie szczędzi sił i środków, by uczynić życie swoje i innych lepszym. Kościół w Opatówku to rzadki przykład zabytku, który nie jest tylko pomnikiem historii, świadectwem przeszłości, ale żyje i organizuje wokół siebie życie wiernych. Przez cały rok można tu uczestniczyć w rozlicznych inicjatywach, czy to wychodzących od proboszcza, czy to od mieszkańców. Wieś liczy dziś niespełna 190 mieszkańców, a działa tu Uniwersytet Wiejski, na którym raz w miesiącu wykładają profesorowie gnieźnieńscy i poznańscy. W tym roku akademickim mieszkańcy będą mogli zapoznać się ze skomplikowanymi i jakże ważnymi w dobie transplantologii, sztucznego zapłodnienia i dyskusji o eutanzji zaganieniami bioetyki. Przy parafii świetnie funkcjonuje świetlica środowiskowa dla dzieci i młodzieży, a przy kościele prężnie działają dwie grupy lektorów. Przykład opatowskiej społeczności to doskonała ilustracja tezy, że nic tak nie jednoczy ludzi, jak wspólna praca i wspólne problemy.

 

Piotr Michalak

« wstecz

Newsletter