Dlaczego nie mówimy „na zdrowie”, gdy ktoś kichnie?

W biurze panowała kompletna cisza, gdy pani Alicja kichnęła. Jej koleżankom cisnęło się na usta, by od razu powiedzieć „na zdrowie”. Tak przecież uczono je w domu i w szkole. Ale czy na pewno tak wypada?

Większość z nas uważa, że mówiąc komuś „na zdrowie”, życzymy jak najszybszego pozbycia się choroby. Wiadomo, że wynika to z czystej uprzejmości. Brak reakcji z naszej strony może być nawet odebrany jako oznaka gburowatości. Okazuje się jednak, że takie zachowanie nie jest do końca zgodne z zasadami savoir-vivre.

Co w takim razie robić, gdy ktoś kichnie?

Kichanie to nic innego jak zwyczajny odruch fizjologiczny i nie mamy na niego najmniejszego wpływu. Podczas kichania rozsiewamy zarazki. Mówiąc „na zdrowie” wprowadzamy kichającego w zakłopotanie. Dlaczego? W ten sposób mówimy mu tak naprawdę, że zauważyliśmy u niego objawy choroby i mamy świadomość, że może nas zarazić. Po drugie, osoba, która kicha, często nie czuje się z tym komfortowo i chce to zrobić tak, by nie znaleźć się w centrum zainteresowania. Jeśli więc reagujemy w jakikolwiek sposób, niepotrzebnie zwracamy uwagę na to, co się wydarzyło. Co zatem robić, by postąpić zgodnie z zasadami dobrego wychowania? Najlepiej nie robić nic, czyli po prostu zignorować czyjeś kichnięcie. Osobie kulturalnej nie wypada zwracać uwagi na czyjąś chwilową niedyspozycję. Komentując w jakikolwiek sposób ten odruch fizjologiczny, możemy sprowokować kogoś do tłumaczenia się, a zdrowie należy do sfery prywatnej, o której nie ma obowiązku rozmawiać. Mówiąc „na zdrowie”, zmuszamy poniekąd do przeprosin, a kichający nie powinien ich artykułować. Skoro chce pozostać niezauważony, lepiej żeby przemilczał całą sytuację.

Skąd takie przyzwyczajenie?

Dawniej, gdy ludzie bardzo często borykali się z groźnymi dla życia chorobami, a przez świat przetaczały się liczne epidemie, mówienie „na zdrowie” było czymś na zasadzie zaklęcia. Wierzono wtedy w moc słów, które potrafią zmieniać rzeczywistość. W ten sposób chciano pokazać, że życzy się kichającej osobie, by nie spotkało jej nic złego, a wszelkie choroby trzymały się z daleka. Według legendy, tego zwrotu po raz pierwszy użył papież Grzegorz I w czasie, kiedy w Europie szalała dżuma. Zalecił on, by wszyscy wierni w Rzymie reagowali słowami „na zdrowie”, jeżeli ktoś kichnie w ich towarzystwie. Później zwyczaj ten rozpowszechnił się na cały kontynent.

Monika Tomczak

  • Kichnięcie

« wstecz

Newsletter