Stojąc na rynku w Pyzdrach trudno sobie wyobrazić, że oddycha się tym samym powietrzem, co książęta i królowie, rektorzy Akademii Krakowskiej i znani pisarze, że podpisywano tu międzynarodowe traktaty i przyjmowano lenne hołdy. Plac, drzewa, pomnik i nic więcej. Dopiero po dłuższej chwili zdaję sobie sprawę, czego mi w pyzdrskim krajobrazie brakuje. I rozpoczynam poszukiwania.

  • Pyzdry z lotu ptaka

Pyzdry z lotu ptaka

Pyzdry drewniane
Ślady osadnictwa w Pyzdrach sięgają głęboko w przeszłość, jednakże pierwsza niepodważalna pisana wzmianka pochodzi z 1232 roku i dotyczy wyprawy Henryka Brodatego w głąb naszej dzielnicy. Jako miasto funkcjonuje już na pewno w 1257 roku, kiedy to Bolesław Pobożny lokuje je na prawie magdeburskim. Zapamiętajmy, że dokumenty lokacyjne zaginęły, bo to nie jedyna zguba w dziejach nadwarciańskiego grodu. Skąd zatem wiemy o lokacji? Z dokumentów lokacyjnych pobliskiej Słupcy, której zasadźcą był pierwszy znany pyzdrzanin – mincerz książęcy Ubelin.
W czasach rozbicia dzielnicowego i walk o zjednoczenie kraju Pyzdry rozkwitały. Drewniany ratusz i kościoły otaczają wały, a położony na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych gród, otaczany łaską kolejnych panujących, rósł w siłę. Przemysł II bił tu swoją monetę, król Łokietek zapamiętał, że miasto jako jedno z pierwszych poparło jego starania o koronę i licznymi przywilejami hojnie wynagrodził mieszkańcom hazard, na jaki się ważyli. Nie mniej zawdzięczał miastu jego syn Kazimierz, przez potomnych zwany Wielkim. Jeszcze jako młody książę uniknął, dzięki pomocy, miejscowych porwania przez Krzyżaków, jak mówi legenda, uciekając przed porywaczami podziemnymi tunelami. To dzięki niemu zaczyna się okres następny w dziejach miasta, czyli...

Pyzdry murowane
Rok 1331 to pierwsza tragiczna cezura w dziejach grodu. Krzyżacy spalili miasto do cna. Zniknął ratusz, zniknęły kościoły, ludność wywieziono do Prus jako niewolników. Dzięki staraniom monarszym w stosunkowo krótkim czasie Pyzdry dźwigają się z upadku jeszcze większe i wspanialsze niż przed katastrofą. I co najważniejsze – już nie drewniane, a kamienne. To modelowy wręcz przykład tego, że Kazimierz zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Murowany był nowy ratusz, waga miejska, klasztor franciszkański, zamek królewski, kamienne były mury chroniące przed najazdem. Niestety, podwójne wrota musiały być z mniej trwałej materii, bowiem w czasie oblężenia miasta w 1383 roku bez kłopotu przebiła je armatnia kula. Tak, armatnia! Wtedy bowiem po raz pierwszy w historii polskiego oręża użyto broni palnej, o czym nie omieszkał powiadomić potomnych kronikarz Janko z Czarnkowa.
Odnowione Pyzdry mimo niespokojnych czasów mają się świetnie. Wydają wielu lokalnych urzędników wysokiej rangi, mężów znanych i cenionych, jak chociażby Mikołaj z Pyzdr – rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1406-1407. W tym czasie gród osiągnął najwyższą w swej historii rangę. Władysław Jagiełło przyjmował tu hołd lenny Warcisława VII, księcia słupskiego, a na wyprawę malborską monarchy miasto wyprawiło 30. pieszych wojów, co lokowało je na trzecim miejscu w całej Wielkopolsce. Dla prównania – większa dziś Środa Wielkopolska wyekwipowała wówczas zaledwie 15. Złoty wiek Pyzdr kończy kolejny pożar w 1589 roku, który obrócił w perzynę murowany ratusz wraz z sukiennicami, drewniane domy mieszczan i zahamował świetny rozwój.  Pożar ten jest znamienny także z tej przyczyny, że od tego momentu rozpoczynają się...

Kłopoty z ratuszem
Na początku nic nie zapowiadało, że ta budowla o kapitalnym znaczeniu zniknie z planów i dokumentów. Przez stulecia ratusz był budowlą centralną, wokół której ogniskowało się życie społeczności. Z czasem obrastał w jatki, sukienice, podnajmował swe piwnice na składy wina, tętnił życiem. Rajcy podejmowali tu istotne dla miasta decyzje, przestępcy byli karani pod pręgierzem, a w budynku wagi miejskiej nie jedną odmierzono miarę pyzdrską (już fakt posiadania własnej miary świadczy o randze ośrodka). Rzecz jasna po pożarze z końca XVI w. siedzibę magistratu odbudowano, planowano nawet jego powiększenie. Ale stulecia następne nie były łaskawe zarówno dla Pyzdr, jak i dla całej Rzeczypospolitej. Szwedzki najazd i nieustanne grabieże skandynawskich żołdaków zubożyły miasto, a ratusz uległ całkowitemu zniszczeniu po raz trzeci. W dokumentach mowa jest jeszcze o jego restauracji, ale przychodzi wojna północna, potem Rosjanie, którzy w pościgu za konfederatami barskimi palą Pyzdry niczym Rzymianie Kartaginę. Na dodatek ludność dziesiątkują zarazy do tego stopnia, że w pewnej chwili przy życiu została tylko jedna wdowa z parobkami. Wtedy nikt już nie myśli o odbudowie zniszczonego ratusza. Nic zatem dziwnego, że po połowie wieku XVIII znikają wszelkie o nim wzmianki w dokumetach, a sam budynek popada w ruinę. Frapujące jest, że dziś nie jesteśmy w stanie nawet ustalić miejsca, w którym stała najważniejsza w mieście budowla. Funkcje magistrackie przejęło być może mieszkanie ówczesnego burmistrza.

  • Portret Karola Ogrodowicza

Portret Karola Ogrodowicza, burmistrza Pyzdr na przełomie XVIII i XIX w.

Na pewno dziewiętnastowieczny burmistrz Ogrodowicz sprawował urząd we własnej kamienicy i być może jest to siedziba współczesnych władz miasta. A co ze starym ratuszem? Być może natrafiono na jego ślady podczas kopania okopów i schronów w 1939 r., być może rzekome lochy, którymi miał uciekać przed Krzyżakami królewicz Kazimierz, a odkryte podczas likwidacji stacji CPN, to pozostałości ratuszowych piwnic. Być może jego położenie pozwoli ustalić analiza  planów Gaszyńskiego z początków XIX wieku. Niestety, dziś skazani jesteśmy jedynie na kolejne „być może”.

 

Piotr Michalak

« wstecz

Newsletter