Przestępczość w pierwszych miesiącach 1945 r.

2010-03-26

  • Pierwsze lata Polski Ludowej (1945-1950)

Pierwsze lata Polski Ludowej (1945-1950)

Aresztowanych przez MO i UB osadzano we wrzesińskim więzieniu i areszcie milicyjnym – w lutym 1945 roku przebywało tam łącznie 160 osób. W kolejnych miesiącach liczba ta zmalała, ale istniała duża „rotacja” więźniów. Wielu obywateli aresztowano za posługiwanie się „podejrzanymi” dokumentami, wielu za nielegalne posiadanie broni czy konfidencję na rzecz okupanta hitlerowskiego.

Osadzano w więzieniu także Niemców (volksdeutschów) za działania przeciwko Polakom w czasie okupacji (np. 24 kwietnia 1945 roku zatrzymano Ludwikę Zimmer za zadenuncjowanie w 1939 roku władzom niemieckim Polaków ze Straży Obywatelskiej i wcześniej pod podobnym zarzutem rodzinę Semmlerów, o konfidencję oskarżony był i potem skazany jeden z synów przedwojennego burmistrza Wrześni – Krzysztof Sołtysiak). W Targowej Górce znajdował się obóz pracy dla Niemców, później nazywany „kolonią rolną”. Pracowało w nim w kwietniu 1945 roku 75 Niemców (głównie volksdeutschów). Niemców, a także niektórych Polaków kierowano karnie do innych przymusowych prac rolnych. Niemcy jeszcze w 1949 roku pracowali w majątkach państwowych, przekształcanych właśnie w PGR-y. Więzienie i obóz znajdowały się pod „kuratelą” UB.

  • Willa lekarza Floriana Uliszewskiego

Willa lekarza Floriana Uliszewskiego i jego rodziny przy ulicy Fabrycznej (dziś Staszica), wybudowana w latach dwudziestych XX w. Po wojnie druga siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego

Przepełnienie więzienia było skutkiem walki MO z różnego rodzaju przestępczością pospolitą. Na przykład tylko w ostatniej dekadzie kwietnia 1945 roku MO aresztowała 26 osób: za opilstwo, za kradzież, za zakłócanie spokoju publicznego, za uprawianie nierządu, za brak dokumentów, za przywłaszczenie sobie rzeczy z mieszkań opuszczonych przez Niemców. Zatrzymano także podejrzanych o szpiegostwo i działalność na szkodę Państwa Polskiego. W pierwszej dekadzie maja MO aresztowała w całym powiecie 46 osób, w tym jedną za zabójstwo: „strażnik ochrony kolei […] z Orzechowa dokonał zabójstwa Niemca […] z Gosławic w celu zabrania mu butów i ubrania [!]”, pięć za pijaństwo, trzy osoby podejrzane politycznie, dwóch dezerterów z Wojska Polskiego, dwóch Niemców, którzy podawali się za Polaków, a pozostałe 33 osoby za kradzieże. Raporty milicyjne z tego okresu podkreślają, że ogromnej większości kradzieży dokonywali wtedy żołnierze radzieccy, których jednak w więzieniu nie osadzano, przekazując Rosjanom. Dochodziło do tak kuriozalnych kradzieży, jak w Miłosławiu, gdzie „dokonano rabunku u tamtejszego obywatela przez zabranie mu wszystkich posiadanych części ubrania i bielizny.” W Szemborowie i Noskowie grasowały bandy specjalizujące się w kradzieży drobiu, który sprzedawały spekulantom z Poznania. W sprawozdaniu za lipiec 1945 roku wrzesiński starosta pisał: „Charakterystyczne jest, że na ogólną liczbę 51 kradzieży 44 przypada na żołnierzy sowieckich, a na ogólną liczbę sześciu napadów rabunkowych czterech dokonali żołnierze sowieccy”. W sierpniu zwiększyła się grabież koni i rowerów, a MO oceniała, że „w 90% sprawcami tych kradzieży są żołnierze sowieccy.”

Żołnierze Armii Czerwonej od początku swego pobytu we Wrześni i powiecie przysparzali wielu problemów miejscowej MO i UB. Dwóch żołnierzy sowieckich dokonało 21 lutego 1945 roku grabieży w Kleparzu. Jednego z nich zatrzymano i rozbrojono, drugiemu udało się uciec. Zatrzymanego oddano do dyspozycji władz wojskowych. Tego samego dnia w miejscowości Żerniki żołnierze sowieccy postrzelili milicjanta. Polskie służby usiłujące interweniować w przypadkach grabieży i burd wywoływanych przez żołnierzy sowieckich mogły się spodziewać wszystkiego. Trudności w trzymaniu w ryzach żołnierzy z jednostek własnej armii miało nawet operujące za frontem NKWD. 15 kwietnia o godzinie 9.30 rano do pewnego mieszkania w Parusewku, gmina Strzałkowo, weszło czterech żołnierzy rosyjskich, wywołując awanturę. Strażnik porządkowy udał się do mieszkania i wezwał żołnierzy do jego opuszczenia. Ci rzucili się na niego, obezwładnili i zabrali mu karabin. O wydarzeniu zameldowano sowieckim władzom wojskowym, które nie podjęły jednak żadnych kroków. I to „niepodejmowanie żadnych kroków” było charakterystyczne dla ogromnej większości takich i podobnych wypadków. 28 lutego w Gutowie Małym nieznani żołnierze sowieccy dokonali napadu i grabieży, zabierając odzież dziecięcą i artykuły żywnościowe. Sprawców nie udało się wykryć. 9 marca żołnierze sowieccy stacjonujący w Bieganowie podczas opuszczania majątku zamienili pięć klaczy zarodowych na małe koniki rosyjskie. Dwie klacze były ze źrebakami i mimo to zostały zabrane. Ubili również jedną maciorę prośną. W marcu żołnierze radzieccy skradli rolnikowi z Noskowa trzy prosiaki. W podobnych okolicznościach w tym samym miesiącu z gospodarstwa w Szemborowie została zabrana przez żołnierza rosyjskiego jedna krowa i jedna jałówka. 20 kwietnia pomiędzy godziną 20.00 a 21.00 żołnierze sowieccy zajechali samochodem do miejscowości Sobiesiernie i Gulczewko i okradli kilka rodzin z ubrań i bielizny. W kwietniu Powiatowy Komendant MO we Wrześni pisał do starosty, że w wielu przypadkach: „napadów rabunkowych, których dokonuje wojsko rosyjskie, zabierając wozy, konie oraz nierogaciznę bez zezwolenia Komendy Wojennej, ludność cywilna czuje się bezsilna, ponieważ żadnej broni nie posiada. Gospodarze domagają się broni, aby móc bronić swego dobytku (…)”.

Żołnierze radzieccy byli także sprawcami wypadków drogowych. 11 marca na szosie Września-Obłaczkowo rosyjski samochód  wojskowy najechał na gospodarza z Obłaczkowa, który doznał zmiażdżenia czaszki i zginął na miejscu. Kilka dni później 16 marca na skrzyżowaniu ulic Słowackiego i Dąbrowskiego we Wrześni zderzyły się dwa samochody wojska rosyjskiego. Śmierć poniósł Polak jadący na jednym z samochodów, a trzech żołnierzy rosyjskich zostało rannych. Podobne zderzenie dwóch wojskowych samochodów sowieckich nastąpiło 27 kwietnia u zbiegu ulic Warszawskiej i 3 Maja. Tym razem obyło się bez ofiar w ludziach. 28 kwietnia ciężarowy samochód rosyjski najechał z tyłu na wóz na drodze we wsi Psary Małe, ranna została kobieta. 4 maja samochód wojsk sowieckich potrącił kobietę z Wrześni. Po kilku godzinach zmarła w szpitalu.

Żołnierze radzieccy byli również sprawcami pożarów. 9 marca wybuchł pożar w majątku Bierzglin zajętym przez wojska rosyjskie. Spaliła się stodoła napełniona zbożem oraz znajdujące się w niej maszyny rolnicze – żniwiarki i młockarnia. Następnego dnia we wsi Gonice Drugie, w gospodarstwie poniemieckim, spłonęła stodoła ze zbożem i sianem. Pożar spowodowało kwaterujące tam wojsko rosyjskie, strzelając amunicją zapalającą. Kilka dni później, 20 marca, powstał pożar w zagrodzie rolnika we wsi Gonice. Żołnierze rosyjscy, będący pod wpływem alkoholu, chcieli zgwałcić polskie dziewczyny. Niektóre z nich ukryły się w stodole, a gdy spostrzegli to żołnierze, zaczęli ostrzeliwać stodołę pociskami zapalającymi. Stodoła spłonęła. Kolejny pożar stodoły z niewymłóconym grochem wybuchł 25 marca w majątku Zieliniec. Sprawcą był żołnierz rosyjski strzelający do stodoły pociskiem zapalającym. W nocy z 12 na 13 maja wybuchł pożar w Mikuszewie, spaliła się stodoła, chlew oraz wszystkie narzędzia rolnicze. Pożar powstał na skutek strzelania rakietami świetlnymi przez nieznanych żołnierzy sowieckich.

 

Marian Torzewski

Tekst został stworzony w 2010 roku i ukazał się w Przeglądzie Powiatowym nr 69.

« wstecz

Newsletter