Zwykle zabieram Państwa w podróż do jakiegoś miejsca. Dziś będzie inaczej. Zabiorę Was bowiem na wyprawę do wnętrza duszy społeczeństwa, do zbiorowej nieświadomości, jak mawiał Carl Gustav Jung, która odpowiedzialna jest za nasze najbardziej pierwotne przekonania i wierzenia. Należą do nich także te związane z letnią równonocą. Nie będę się rozwodził nad obrzędami nocy sobótkowej, bo są one doskonale znane, a że tytuł rubryki zobowiązuje, postaram się przybliżyć rzeczy w powszechnej świadomości niezadomowione.

  • Żywiołowy taniec świętojański

Żywiołowy taniec świętojański w wykonaniu ukraińskich tancerek, które gościły w powiecie na ubiegłorocznych warsztatach folklorystycznych

Czarodziejska noc
Najkrótsza noc w roku od dawna należała do ważnych świąt. Obrzędy z nią związane są na pewno bardzo stare, obserwujemy je bowiem zarówno wśród ludów słowiańskich, jak i germańskich czy celtyckich. Nawet ugrofinowie palą w ów dzień ognie, a tradycje świętowania początku lata skakaniem przez ognisko wspólne są wszystkim ludom znającym tę porę roku. Noc ta wiele nosi nazw, raz zwą ją nocą Kupały lub kupalną, kiedy indziej kupalnocką. Chrześcijanie przezwali ją najpierw pogardliwie sobótką lub sobótkami, co się bezpośrednio odnosi do znienawidzonego czarodziejstwa i oznacza mały sabat. Gdy okazało się, że nie można wyplenić rozwiązłości rodzącego zabobonu, pojawiła się noc świętojańska i na trwałe weszła do wachlarza nazw określających święto ognia i wody, słońca i księżyca, urodzaju i płodności, wreszcie radości i miłości, a więc najważniejszych sił towarzyszących człowiekowi w jego codzienności.

Satyr i święty
Pragnąc okiełznać niepokorne święto nadano kupalnocce patrona  – Jana Chrzciciela, i zaczęto nawet zwać go Kupałą, z racji tego, że stosował chrzest w formie rytualnej kąpieli. Stąd też zapewne mylne skojarzenie nazwy kupała z rosyjskim słowem oznaczającym kąpiel (rytualna kąpiel jako chrzest charakterystyczna jest dla obrządku wschodniego). Schemat taki zadziałał w większości wypadków, jednak siła letniego święta była tak duża, że do końca nie uległo ono chrystianizacji. Zanika co prawda w wiekach średnich, ale już od stulecia XVI wybucha ze zdwojoną siłą, i co znamienne, następuje powrót do pogańskich obyczajów i wierzeń. Zmienionych rzecz jasna i wymieszanych z pozłotą kościelną, czego efektem jest najpewniej wtórna personifikacja terminu kupała. Otóż przestaje on oznaczać świętego męża, a zaczyna rzekomego słowiańskiego bożka miłości. Rzekomego, bowiem nie wiadomo, czy w czasach przedchrześcijańskich oddawano cześć jakiemukolwiek Kupale. Nasza wiedza o mitologii przodków jest tak fragmentaryczna, że nie możemy z całą pewnością nic powiedzieć. Znamy jedynie zabiegi stosowane przez szerzycieli nowej wiary. Jednym z bardziej popularnych było wypieranie lokalnych bóstw etnicznych chrześcijańskimi świętami. Gdy następowała reakcja pogańska (a nie były to wypadki rzadkie), ludzie często nadawali tym powierzchownie schrystianizowanym postaciom wcześniejszy, pogański wymiar kultowy. Być może zatem Kupała nigdy nie istniał, a jest wytworem myślenia według schematu, że skoro sami chrześcijanie przezwali św. Jana Kupałą, to zapewne wcześniej istniał jakiś bożek o tym imieniu – chwalmy więc Kupałę!

Kumpać czy skupiać?
Tak jak nie wiadomo nic pewnego o Kupale jako słowiańskim bóstwie czy demonie, tak i z samą nazwą są kłopoty. Przez lata wywodzono nazwę święta od kupat', co tradycyjnie łączono ze źródłosłowem słowiańskim (lub rosyjskim) i wierzeniami dotyczącymi kąpieli. Kąpieli o tyle szczególnej, że przed sobótkami na miłośnika ablucji czyhały rozmaite wodnice i utopce i lepiej się było do wody nie zapuszczać. W niektórych regionach wierzono, że od przesilenia wiosennego do letniego nie można kąpać się za dnia w rzekach, strumieniach czy jeziorach, natomiast kąpiel po zmroku lub przed wschodem słońca leczyła rozmaite dolegliwości, jako że woda była podówczas uzdrawiającym żywiołem należącym do księżyca. Nieco później pojawiła się teoria związana z drugim żywiołem oczyszczającym, czyli ogniem, a źródłosłowu dopatrywano się w indoirańskim kup, oznaczającym „jarzyć się”. Ostatnimi czasy zdaje się jednak przeważać pogląd, że kąpiele i płomienie niewiele mają wspólnego z nazwą kupalnocki, a znacznie istotniejszy jest tu element wspólnego świętowania, gromadzenia się, skupiania przy rytualnych ogniskach. Wywodzić by się zatem miało nazwanie święta od indoeuropejskiego pierwiastka kump, oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość.

Id i ego
Zacząłem od Junga, a dość przewrotnie zakończę Freudem. Wydaje się, że w dawnych wiekach noc sobótkowa była silnie zależna od ciemnej strony naszej natury, nieskrępowanej obyczajem wolności opartej na popędach i pożądaniu. Dziś święto to, jak i inne, straciło swój związek z sacrum i stało się okazją do organizowania rozmaitych imprez rozrywkowo-kulturalnych służących przeciwwadze dla anglosaskich walentynek, gdzie nie ma miejsca na zachowania wykraczające poza moralność codzienności, a jest jedynie czas na przyzwoitą zabawę. I na taką właśnie zabawę, całkowicie pod kontrolą ego, serdecznie Państwa zapraszam do Barda, gdzie już w sobotę po raz kolejny popłyną z wodą wianki.

 

Piotr Michalak

« wstecz

Newsletter