Każdy wybiera swoją drogę

O świętach, Grecji i o tym, co daje piosenka, rozmawialiśmy z Eleni, gwiazdą tegorocznych koncertów kolędowych.

Jakie było Boże Narodzenie w pani dzieciństwie?

Pamiętam, że w wigilię tata zawsze przynosił choinkę. Dzień lub dwa wcześniej siadaliśmy z moim starszym rodzeństwem przy stole i każdy robił coś z wycinanek. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, byłam dziesiąta. Do mnie należało zrobienie łańcuszka. Pamiętam do dziś, jak wycinałam kolorowe paseczki, przyklejałam i robiłam tak długi łańcuch, że oplatał całą choinkę. Wszyscy już krzyczeli, że starczy, a ja dalej.

Gdy tata przynosił choinkę, to, jak nie lubiliśmy wstawać rano do szkoły, tak w tym dniu po prostu wszyscy już byliśmy na nogach i wieszaliśmy ozdoby. Mama z babcią w kuchni pichciły jedzonko. To były czasy, że się nie przelewało – nie mieliśmy zbyt dużo, ale mieliśmy siebie i to była dla nas wspaniała radość. Ludzie byli bliżej siebie i też inaczej to wszystko przeżywaliśmy. Cieszyliśmy się z każdej małej zabawki. Pamiętam, dostałam taką laleczkę, która leżała na łóżeczku i jak się naciskało, to ona na tym łóżeczku siadała. Nie oczekiwaliśmy jako dzieci nie wiadomo czego, po prostu cieszyliśmy się z tego, że możemy być ze sobą. Śpiewaliśmy kolędy, szliśmy na pasterkę. Wtedy zimy były też wspaniałe, było dużo śniegu. Jako mała dziewczynka pamiętam, że szłam takim tunelem ze śniegu. Dzieciństwo kojarzy mi się ze śniegiem, z mrozem i z takim prawdziwym Bożym Narodzeniem.

Usłyszeliśmy dzisiaj też utwory skomponowane, zdaje się, specjalnie dla pani.

Tak, pastorałki, które skomponował Kostas wiele lat temu. W 1984 roku nagraliśmy pierwszą płytę długogrającą, jeszcze winylową, z kolędami, i pamiętam, że Kostas wtedy skomponował kilka pastorałek: Święty, niepojęty, Wigilia, Wielkie Oczekiwanie, Maleńka Miłość, Lulaj go, Matko, Być tam, gdzie ty. Te pastorałki bardzo się przyjęły i ludzie je znają. Śpiewali dzisiaj ze mną.

Usłyszeliśmy też jedną grecką kolędę.

Tak, to tradycyjna grecka kolęda. Ludzie od razu ją chwytają, także cieszę się, że się włączyli do śpiewania. Grecy nie mają dużo kolęd, ale te, które mają, są bardzo fajne. Wybrałam akurat tę, bo bardzo mi się podoba.

Czuje się pani bardziej Polką czy Greczynką?

To pytanie jest trudne, dlatego, że czuję się i Polką, i Greczynką. Moje serce jest zawsze rozdarte, ale tu się urodziłam, wychowałam, tu chodziłam do polskiej szkoły.

Urodziłam się w Bielawie na Dolnym Śląsku, mieszkałam też krótko w Policach koło Szczecina, bo stamtąd pochodzi mój mąż, od 1977 roku mieszkam w Poznaniu. Jestem mocno związana z Polską, ale nie ukrywam, że jak słyszę greckie nutki, to po prostu odzywa się we mnie grecka krew.

Nie żałuje pani, że nie zdecydowała się wyjechać do Grecji na stałe?

Nie, dlatego że i tak co roku mogę wyjeżdżać do Grecji i jak chcę, to mogę tam i pół roku posiedzieć. Wracam, bo myślę, że tu jest moje miejsce w tej chwili, a tam jeżdżę do rodzeństwa i mogę się z nimi spotkać, powspominać troszkę, popytać, jaka byłam, jak byłam malutka, co oni pamiętają. Grecja to moje miejsce na wypoczynek, relaks, nie myślę w Grecji o tym, co się dzieje. Choć jest taki moment, że jak tam jestem, to już chciałabym wrócić, a jak jestem tu, to chciałabym tam pojechać na trochę.

To, że została pani piosenkarką, to troszeczkę kwestia przypadku, prawda?

W ogóle nie myślałam o tym, żeby zostać piosenkarką, chciałam zostać nauczycielką wychowania muzycznego i w tym kierunku szłam, ale zupełnie inaczej się wszystko potoczyło. Przez rok miałam popracować w greckim zespole Prometheus, który występował zawodowo. Pomyślałam, że przez rok pośpiewam, zarobię jakieś pieniądze, trochę rodziców odciążę, pomogę im. Ten rok się przedłużył do 44 lat.

Z pani piosenek bije duży optymizm. Czy to wynika z greckiej duszy?

Myślę, że tak. Muzyka grecka dla Greków jest bardzo ważna w życiu codziennym. Piosenki mówią o życiu, o rozstaniu, o tym, jak Grecy emigrowali do innych krajów za chlebem, bo było ciężko. Powstawały więc piosenki z życia wzięte i ja też zawsze chciałam przekazać poprzez piosenkę emocje dnia codziennego, czyli miłość, nadzieję, radość, ale i smutek, bo on też jest w życiu. Nie uciekniemy od smutku, ale przy tym mi piosenka bardzo w życiu pomagała. Lubiłam słuchać muzyki i przenosić się w zupełnie inny, czasami lepszy świat. Autorzy tekstów zawsze pytali mnie, o czym bym chciała zaśpiewać. Więc często były tzw. szlagworty, jak Ocalmy świat, nasz wspólny dom. Wybierałam sobie jakiś tytuł, który mnie interesował, a potem autor tworzył do tego całość.

A prywatnie, czego pani słucha?

Słucham dużo muzyki greckiej, dlatego że chcę mieć kontakt z językiem. W domu oczywiście rozmawiamy po grecku, mamy grecki program, wiadomości, programy muzyczne i staramy się jak najwięcej z tego korzystać, dlatego że jeśli się nie używa języka, to się zapomina. Poza tym kocham muzykę grecką.

Oczywiście, lubię też muzykę klasyczną, muzykę operową i często słucham Marii Callas, Pavarottiego, Bocellego, w zależności od nastroju. Staram się też być na bieżąco z tym, co jest na rynku polskim. W tej chwili mamy dużo młodych wykonawców, którzy walczą, żeby w jakiś sposób zaistnieć na rynku, ale najtrudniejsze jest, aby się utrzymać.

A jest ktoś taki wśród tych młodych artystów, kogo szczególnie pani ceni?

Mogłabym tu wymienić te młode osoby, które wygrały Eurowizję, Roksanę Węgiel i Viki Gabor. Jak na swój wiek, mają bardzo rozwinięte i mocne głosy. Oby tylko nie zagubiły dzieciństwa. Wejść w dorosłość jeszcze zdążą, tak samo jak wejść w świat biznesu, świat artystyczny, który nie jest łatwy. Myślę, że każdy wybiera swoją drogę i życzę im jak najlepiej, bo są to bardzo uzdolnione dziewczyny. Jest jeszcze jedna świetna, młoda dziewczyna, która przepięknie śpiewa i bierze teraz udział w The Voice Kids. Kibicuję jej, bo ma bardzo ciekawy głos i jest śliczna, a to też jest ważne w tym zawodzie.

Parę lat temu występowała pani dla mieszkańców naszego powiatu w Miłosławiu. Pamięta pani te koncerty?

Pamiętam, że publiczność bardzo żywo reagowała i te koncerty były fantastyczne. Ja w ogóle lubię spotykać się z ludźmi, a tak naprawdę gdziekolwiek jesteśmy, jestem przyjmowana bardzo ciepło i serdecznie. Zawsze jest moja kochana publiczność, moi kochani fani, którzy towarzyszyli mi w pracy zawodowej i w życiu prywatnym. To jest coś niesamowitego, że kolejne pokolenia słuchają moich piosenek, najpierw rodzice i dziadkowie, a teraz dzieci i wnuki. Myślę, że mogę jeszcze trochę pośpiewać, bo rośnie kolejne pokolenie, które mnie słucha.

Rozmawiała Klara Skrzypczyk

« wstecz

Newsletter