Praca w warunkach polowych

Awaria wodociągu w Zespole Szkół Politechnicznych im. Bohaterów Monte Cassino we Wrześni z dnia na dzień zmieniła sposób funkcjonowania placówki. O nowej rzeczywistości, w której muszą odnaleźć się uczniowie i pracownicy szkoły, rozmawialiśmy z jej dyrektorem – Bogdanem Nowakiem.

Czy mógłby pan wyjaśnić, na czym polegała awaria, do której doszło ostatnio w szkole i jakie szkody wyrządziła?

Awaria zdarzyła się niestety w najgorszym z możliwych terminów. Wszystko wskazuje na to, że doszło do pęknięcia węża doprowadzającego wodę do jednej z umywalek. Stało się to w nocy z piątku na sobotę (z 2 na 3 października - przyp. red.), czyli wtedy, kiedy w szkole nikogo nie ma. Przez kolejne dwa dni w obiekcie również nikt się nie pojawił. Awaria została zauważona dopiero przed rozpoczęciem lekcji w poniedziałek 5 października. Niestety ma ona bardzo poważne konsekwencje, dlatego że doszło do niej na pierwszym piętrze, które zostało zalane wraz z parterem i piwnicą szkolnego budynku. Tak naprawdę nietknięte pozostały wyłącznie sale znajdujące się na drugim piętrze. W pozostałych pomieszczeniach skala zniszczeń jest bardzo duża. W tej chwili ocenia je jeszcze firma ubezpieczeniowa. Skutki działania wody ujawniają się do tej pory, dlatego w tej chwili trudno mówić już o pełnej ocenie szkód.

Jakie działania zostały podjęte zaraz po wykryciu awarii?

Budynek został wyłączony z użytkowania właściwie od razu. Do obiektu prowadzi jedno wejście główne, jedna klatka schodowa i dodatkowo niedawno wybudowane wyjście ewakuacyjne. Nie działa instalacja elektryczna, dlatego czekaliśmy aż jej stan oceni firma elektryczna. Czekaliśmy również na chociaż częściowe osuszenie ścian. W tym czasie do obiektu absolutnie nikt nie mógł wejść. Po konsultacjach ustaliliśmy, że budynek będzie wyłączony z użytkowania do czasu, aż zostanie przeprowadzony remont. Jego skala jest dopiero w trakcie uzgadniania. Przez cztery dni (od 6 do 9 października – przyp. red.) młodzież nie miała lekcji w ogóle. Oczywiście zajęcia będziemy odpracowywać - w najbliższą sobotę (lekcje te już się odbyły – przyp. red.), następnie za tydzień i później jeszcze w dwie soboty w listopadzie, tak żeby ten czas nie był całkowicie stracony zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. Wcześniej nie można było zrobić nic, dlatego że z normalnego funkcjonowania szkoły zostało wyłączonych 15 sal lekcyjnych, sala gimnastyczna i świetlica. Na każdej godzinie lekcyjnej przebywała w nich ogromna rzesza ludzi, około 400 osób.

Jak szkoła funkcjonuje obecnie?

Przygotowaliśmy zastępcze pomieszczenia w nowym budynku szkoły. Dzięki uprzejmości pani Urszuli Kropaczewskiej z Wielkopolskiego Samorządowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego we Wrześni dostaliśmy do dyspozycji dodatkowe sale, oprócz tych, które do tej pory tam dzierżawiliśmy. W tej chwili pracujemy według dotychczasowego planu lekcji, ale w warunkach, które można nazwać polowymi. Wiadomo, że nie są one do końca komfortowe i znacznie utrudniają pracę nauczycielom i uczniom, ale lekcje kończą się najpóźniej o 15:30. Gdybyśmy chcieli zapewnić właściwsze warunki pracy, czyli takie które zaspakajałyby wszystkie potrzeby uczniów i nauczycieli, musielibyśmy o 14:45 zaczynać drugą zmianę. W wielu przypadkach kończyłaby się ona o godzinie 20:30. Uczniowie mają do 38 lekcji tygodniowo, więc każdego dnia muszą mieć ich po 7, czasem nawet 8, dlatego czas pracy zostałby wydłużony właśnie w taki sposób.

Czy takie rozwiązanie zostanie wprowadzone w najbliższym czasie?

To bardzo trudna decyzja. Po rozmowach z uczniami okazuje się, że w każdej klasie jest kilkuosobowa grupa, która miałaby problemy z dojazdem do domu po zakończeniu lekcji późnym wieczorem. W tych godzinach komunikacja autobusowa właściwie już nie funkcjonuje. Trudno oczekiwać, że wszyscy będą mogli dojeżdżać własnymi pojazdami do szkoły. Tym bardziej, że zbliża się zima i pogorszą się warunki pogodowe. W związku z tym czynimy starania, by pozyskać chociaż jeszcze dwie lub trzy dodatkowe sale. Jeśli tak się stanie, to skłaniamy się ku temu, żeby ograniczyć się do jednej lub półtorej zmiany, choć w utrudnionych warunkach pracy. Możliwe, że czas odbywania się zajęć zostałby wydłużony, ale nie aż tak bardzo. Nie chcę jeszcze w tej chwili rozstrzygać czy dwuzmianowość na pewno nie zostanie wprowadzona. Cały czas nad tym pracujemy. Na pewno wymagałoby to całkowitej zmiany planu. W ZSP na każdej godzinie lekcyjnej odbywa się około 50 zajęć. To oznacza, że każdego dnia w szkole ma miejsce około 400 lekcji. Pracuje tu ponad 80 nauczycieli. Ułożenie zajęć tak, żeby wszystko dobrze funkcjonowało, nie jest łatwym procesem. Moim zdaniem zdecydowanie bardziej korzystna byłaby jednak sytuacja, kiedy pracowalibyśmy na jedną zmianę, z ewentualnym, drobnym wydłużeniem czasu odbywania się zajęć. Może nie działoby się to w luksusowych warunkach, ale za to przy zapewnieniu młodzieży możliwości swobodnego dojazdu do szkoły i przede wszystkim powrotu do domu w rozsądnych godzinach. Chcemy uniknąć sytuacji, w której klasa jednego dnia kończyłaby zajęcia lekcyjne o 20 lub 20:30, a następnego ranka musiałaby pojawić się w pracowni specjalistycznej już o 7:45. W takim przypadku uczniowie zostaliby pozbawieni przez nas czasu wolnego.

Wspomniał pan o pracowniach specjalistycznych. Czy wiele z nich ucierpiało w trakcie awarii?

Na szczęście w starym obiekcie w większości odbywały się zajęcia z przedmiotów ogólnokształcących i przedmiotów zawodowych teoretycznych. Tak naprawdę wyłączona z użytkowania jest pracownia elektroniczna. Będziemy próbowali ją przenieść. Najprawdopodobniej skorzystamy z Centrum Badań i Rozwoju Nowoczesnych Technologii w Grzymysławicach, gdzie na pewno będzie się odbywać część zajęć. Z kolei pracownia architektury krajobrazu już została przeniesiona do innego budynku, gdyż prowadzone w niej zajęcia nie wymagają dodatkowego sprzętu czy oprogramowania. Pozostałe przedmioty praktyczne odbywają się w Powiatowym Centrum Edukacji Zawodowej, a te z zakresu informatyki w nowym budynku szkolnym, więc tutaj nie ponieśliśmy żadnych dotkliwych strat. Natomiast zniszczeniu uległo trochę sprzętu – laptopy, telewizory, rzutniki multimedialne w kilku salach. Ta strata jest niestety nieodwracalna.

Czy już w tej chwili jest pan w stanie przewidzieć, jak długo może utrzymać się obecna sytuacja?

Jest stanowczo zbyt wcześnie, żeby snuć takie prognozy. Spodziewam się, że remont potrwa kilka miesięcy, ale przez ten czas jesteśmy w stanie funkcjonować w sposób, o jakim mówiłem. To jest do zrobienia, ale pod warunkiem, że uda nam się gdzieś jeszcze zdobyć dodatkowe sale lekcyjne.

Rozmawiała Monika Tomczak