Co słychać w Szpitalu Powiatowym?

Rok 2017 przyniósł dwie istotne zmiany we wrzesińskim szpitalu. Po pierwsze znalazł się on w tak zwanej sieci szpitali. Po drugie zakończył (zawiesił) działalność oddział udarowy. Co to oznacza dla pacjentów z naszego powiatu?

Jednym z elementów zapowiadanej reformy miało być połączenie pomocy doraźnej, czyli tak zwanych wieczorynek, ze Szpitalem. W wielu miastach w kraju punkty pomocy doraźnej były oddalone od szpitala, co było uciążliwe z punktu widzenia pacjentów. Zdarzało się bowiem, że chorzy byli odsyłani z miejsca na miejsce. Dla przypomnienia: w naszej lecznicy po oddaniu nowej części zarówno SOR, jak i pomoc doraźna są usytuowane w jednym miejscu. Nie oczekujemy od chorych, aby sami ocenili, na ile ich życie i zdrowie jest zagrożone. Każdy, kto ma obawy, ma prawo zgłosić się do szpitala i zostaje poddany wstępnej ocenie przez personel medyczny oraz skierowany dalej do SOR lub lekarza „wieczorynki”. Szpital mając na względzie pewnego rodzaju uwarunkowania historyczne i rosnącą populację Wrześni zdecydował o utrzymaniu schematu z dwoma lekarzami pomocy doraźnej. W tym miejscu należy nadmienić, że w majestacie prawa można było wybrać opcję uboższą. Nie muszę tłumaczyć, jak wpłynęłoby to na kolejki. Aktualnie jeden lekarz przyjmuje dzieci, a drugi dorosłych. Notujemy spory odsetek chorych spoza naszego powiatu, co cieszy, ale ma wpływ na czas oczekiwania. Drugim czynnikiem wpływającym na wydłużenie kolejek do lekarzy pomocy doraźnej jest nadużywanie tego rodzaju wsparcia. Niestety wielu pacjentów przychodzi w czasie dyżuru, gdyż wizyta u lekarza pomocy doraźnej z różnych względów jest bardziej atrakcyjna niż odczekanie kilku godzin w Poradni Lekarza Rodzinnego.
Drugą zmianą, niestety niekorzystną, było zawieszenie programu leczenia udarów. Używam słowa „programu”, gdyż szpital zorganizował  cały system z własnych środków i nie doczekał się refinansowania ze strony NFZ. Aktualnie wykonane i niezapłacone procedury są przedmiotem sporu. Szpital zabiega o podpisanie kontraktu z NFZ na tego rodzaju leczenie. Bez stabilności finansowania ze strony NFZ nie może być mowy o restaurowaniu oddziału udarowego. Może się to odbyć w ramach ogłoszonego dodatkowego konkursu. Na chwilę obecną czekamy na decyzje NFZ w tej sprawie.  Szkoda, że nie możemy oferować pacjentom nowoczesnego leczenia w sytuacji, kiedy dzięki staraniom wielu ludzi i wbrew wielu przeciwnościom udało sfinalizować się rozbudowę szpitala.
Co w tej sytuacji mają robić pacjenci? Najlepiej dzwonić na pogotowie, bo przy podejrzeniu udaru mózgu wymagającego fibrynolizy dyspozytor może na wniosek kierownika zespołu ratownictwa medycznego zezwolić na bezpośredni transport chorego do szpitala, który zapewnia takie leczenia. Bardzo ważny jest czas. Po przekroczeniu limitu czasu, tak zwanego okna terapeutycznego, leczenie jest mniej skuteczne. Nie rozwiązuje to niestety problemów pacjentów z niejasnymi objawami. W medycynie nie wszystko jest oczywiste i niekiedy objawy pojawiają się stopniowo. Pomimo ogromnego postępu, zauważalnego również w naszym szpitalu, medycyna nadal pozostaje sztuką. Często sztuką nie tylko polegającą na właściwej diagnozie i właściwym leczeniu, ale także na znalezieniu dla chorego najlepszej opcji w niedoskonałym systemie polskiej opieki zdrowotnej.

Sebastian Nowicki